KONKUBENT ZDROWSZY NIŻ MĄŻ
Archiwum
W obu formach współżycia, na początku relacji partner ma skłonność do relatywizowania swojego stanu zdrowia i dobrego samopoczucia w porównaniu z singlami, ale po fazie "miodowego miesiąca" szybko wraca się do formy wyjściowej, piszą fachowcy w "Journal of Marriage and Family". Naukowcy z Cornell University z Ithaca w Stanie Nowy Jork i University of Wisconsin-Madison przebadali około 3 tysięcy kobiet i mężczyzn tzw. stanu wolnego. Prawie 900 z nich w ciągu następnych sześciu lat zalegalizowało swój dotychczasowy związek, lub weszło w związek partnerski.
Małżeństwo? Na zdrowie!
Krótko po zawarciu małżeństwa partnerzy czuli się lepiej i de facto byli zdrowsi niż single. Ta "fala entuzjazmu" czyni cuda, ale zdaniem naukowców, ów stan nie trwa zbyt długo. Wprawdzie istnieją długofalowe korzyści między małżeństwem a konkubinatem, np. w postaci prawa do rodzinnego ubezpieczenia medycznego, jednak to ludzie żyjący w nieformalnych związkach są bardziej zadowoleni z siebie, elastyczniejsi, mają więcej pewności siebie. Ślub długo był ważnym wydarzeniem społecznym, jednak w ostatnich latach w społeczeństwach zachodnich liczba związków, ze ślubem czy bez, wzrosła. Jednocześnie wzrasta liczba dzieci urodzonych przez matki nie będące w związku formalnym z ojcem dziecka.
Naukowcy zaznaczają, że to nadal małżeństwu nadawany jest wyższy priorytet, niż innym formom rodziny, jednocześnie przestrzegają przed nadinterpretacją wyników badań: "wyniki pokazują jedynie, że związek, w którym podstawą jest miłość, ma pozytywny wpływ na zdrowie i samopoczucie, niezależnie od formy związku".
Z badań Amerykanów wynika, że małżeństwo nie jest już dziś postrzegane jako związek na całe życie. Jak pokazują statystyki rozwodowe standardy dotyczące relacji w formalnych i nieformalnych związkach są coraz bardziej do siebie podobne. Niezależnie od tego, czy jest się żonatym, czy nie, bycie "w parze" wychodzi na zdrowie.