RATUJCIE KOBIETY I DZIECI? W KATASTROFACH STATKÓW PRAWIE NIGDY TAK SIĘ NIE DZIEJE
Archiwum
Gdy stało się jasne, że szalup ratunkowych na słynnym "Titanicu" nie starczy dla wszystkich, kapitan Edward Smith podjął decyzję: "Kobiety i dzieci najpierw!". By dopilnować, że rozkaz będzie wykonany, członkowie załogi musieli czasem sięgać po broń, by zatrzymać mężczyzn próbujących bezprawnie zająć miejsca w łodziach ratunkowych przewidzianych dla kobiet i najmłodszych pasażerów.
W efekcie większość ocalałych rzeczywiście stanowiły kobiety i dzieci. Z opresji cało wyszło aż 70 proc. kobiet i dzieci oraz jedynie 20 proc. płynących na statku mężczyzn. Słynny przypadek "Titanica" ugruntował pogląd, że podobny finał ma większość morskich tragedii.
Postanowili to zbadać szwedzcy naukowcy z Uniwersytety w Uppsali, których praca ukazała się w najnowszym numerze pisma "Proceedings of the National Academy of Sciences". By sprawdzić, czy dawanie pierwszeństwa kobietom i dzieciom podczas katastrof było powszechną praktyką, ekonomiści Mikael Elinder i Oscar Erixson przeanalizowali dane dotyczące 18 morskich tragedii, do których doszło w latach 1852 - 2011.
Badacze wzięli pod uwagę te katastrofy, co do których istniały informacje o płci ofiar, w których uczestniczyło co najmniej 100 osób, w których co najmniej 5 proc. uczestników zginęło i co najmniej tyle samo przeżyło. Pod lupą badaczy znalazły się m.in. brytyjskie statki "Birkenhead" (zatonął w 1852 r., zginęło 460 osób) i "Lusitania" (storpedowana przez niemiecki okręt podwodny w 1915 r., zginęło 1198 osób), prom "Estonia" (zatonął w 1994 r., zginęły 852 osoby) oraz oczywiście "Titanic" (katastrofa w 1912 r., zginęło 1517 osób).
Jak się okazało, nie zawsze historia potoczyła się według scenariusza znanego z "Titanica". Średnio prawdopodobieństwo przeżycia katastrofy przez kobiety było o połowę niższe niż przez mężczyzn, a najgorsze statystyki przeżycia zdarzenia dotyczyły dzieci. Przewagę ocalałych kobiet odnotowano tylko w przypadku "Birkenhead" i "Titanic", bo kapitan pierwszej jednostki jako pierwszy zastosował zasadę "kobiety i dzieci pierwsze".
Na podstawie dostępnych danych naukowcy wyliczyli, że współczynnik przeżycia członków załogi był wyższy niż pasażerów, a na 16 kapitanów na dno wraz ze swoimi jednostkami poszło dziewięciu dowódców. Zdaniem autorów pracy, wygląda na to, że to, czy kobiety i dzieci otrzymywały preferencyjne warunki podczas ewakuacji, wynikało raczej z decyzji kapitana, a nie rycerskich odruchów męskiej części pasażerów.
- Wyniki naszych badań wykazały, że w sytuacjach życia i śmierci, ludzkie zachowanie można opisać wyrażeniem "ratuj się kto może" - piszą naukowcy.