W klatce lęku i osamotnienia. Zaniedbanie emocjonalne jako forma krzywdzenia dziecka
Artykuły
Mimo że śladów zaniedbania emocjonalnego nie widać na pierwszy rzut oka, nie oznacza to, że są one mniej bolesne niż doświadczenie innych form przemocy. Emocjonalne rany z dzieciństwa kładą się cieniem na życie i budowanie relacji w dorosłości osób krzywdzonych.
„Nauczycielka zadała dzieciom zadanie: Jakim zwierzęciem lub rzeczą chciałbym być i dlaczego? Jeden z ośmiolatków napisał, że chciałby być telewizorem.
A dlaczego?
Bo wtedy jego rodzice częściej by na niego patrzyli, bardziej o niego dbali, słuchali go z większą uwagą. Kazaliby innym być cicho, kiedy on by mówił i nie posyłaliby go do łóżka w środku zabawy, tak jak oni nigdy nie kładą się spać w połowie filmu”1.
Istnieje przyczyna dziecięcego cierpienia będąca wynikiem niedostatecznego zaspokajania ich potrzeb, szczególnie tych ukrytych głęboko w sercu, potrzeb emocjonalnych. Pojawia się najczęściej jako „skutek uboczny” zapracowania, przepełnionego grafiku, pośpiechu. Bywa niedostrzegana, gdyż czujność rodziny jest uśpiona, a „sumienie czyste”. Nie ma wdrożonych procedur, m.in. „Niebieskie Karty”, członkowie rodziny nie są notowani w kartotekach policyjnych ani nie korzystają z pomocy społecznej. Zaniedbanie emocjonalne, bo o nim mowa, może pojawić się w zasadzie w każdym domu. Jak to sprawdzić?
Warto przez chwilę zatrzymać się w codziennym pędzie i spotkać się z definicją problemu: „Zaniedbywanie dziecka to utrzymujący się brak zaspokojenia potrzeb fizycznych i psychologicznych powodujący lub mogący powodować poważne szkody dla zdrowia lub rozwoju dziecka”2. „Zaniedbywaniem może być również nieodpowiednia reakcja na potrzeby emocjonalne czy działania utrudniające rozwój osobowości. Niektórzy naukowcy dzielą zaniedbywanie dziecka na umyślne i niezamierzone. Pasywną formą krzywdzenia może być zatem niepodejmowanie, czy zaniechanie określonych działań”3.
Niejeden rodzic może zadać sobie pytanie: Czy to, że pracuję od świtu do zmroku, żeby zapewnić jak najlepsze warunki do rozwoju dzieci, paradoksalnie może mieć odwrotny skutek do zamierzonego?
„U dzieci zaniedbywanych i krzywdzonych powstają różnego typu zaburzenia więzi; ich mózg jest stale stymulowany hormonem stresu, neurotoksyczny kortyzol zabija komórki mózgowe, mózgi tych dzieci są mniejsze, podobnie jak mniejsze są często parametry wzrostu i wagi ciała. U małych dzieci nieustanny stres powoduje „zamrożenie emocjonalne” – zamiera ruch, dziecko odcina się od emocji, co w perspektywie dalszego rozwoju oznacza nierozwinięcie się bezpiecznych podstaw rozwoju, brak zdolności do empatii i nieumiejętność nawiązywania więzi”4.
„Deprywacja powoduje nie tylko reakcję stresową, ale też prowadzi do deficytów rozwojowych. Długotrwałe skutki stresu mogą polegać na zakłóceniach w aktywności mózgu, procesach pamięci, powstaniu zespołu nadpobudliwości ruchowej z zaburzeniami uwagi i obniżoną samooceną”5.
Studium przypadku
Aby lepiej zrozumieć zagadnienie zaniedbania prześledźmy
studium przypadku:
Perspektywa obserwatora:
Mieszkanie, 4 piętro, 3 pokoje, własnościowe, odmalowane.
Dziecko ubrane stosownie do pory roku.
Uzależnień brak.
Niebieskiej Karty brak.
Norma.
Co jednak kryje to pozornie normalne życie?
Perspektywa ojca
Wstaję, jadę do pracy, zawożę dziecko do szkoły
i zajęcia pozalekcyjne.
Płacę za to z własnej kieszeni.
Kupiłem laptop, daję kieszonkowe.
Wymagam szacunku, respektu i ciszy.
Mam prawo po pracy odpocząć. Pasje? Ech, mógłbym o
nich opowiadać godzinami.
Pasje mojego dziecka?
Jakie pasje?
Ona nie ma pasji, taka dzisiejsza młodzież, jedyne co wymagamy, to, żeby się uczyła, to jej jedyny i najważniejszy obowiązek. Płacę za wszystko, to wymagam. Życie jest twarde, trzeba być twardym, a nie miękkim.
„Rodzice często mają problem z rozróżnieniem zachowania asertywnego i agresji, kiedy wprowadzają dyscyplinę lub są stanowczy wobec swoich dzieci”6.
Perspektywa matki
Córka mnie już nie potrzebuje.
Chodzi własnymi ścieżkami.
Jestem jak statek, chcę wreszcie zrobić coś dla siebie, wypłynąć, zrzucić ten zardzewiały balast obowiązków, chcę się rozwijać, zwiedzać, jestem jeszcze zbyt młoda, żeby tylko usługiwać. Skończyłam kurs asertywności, prowadzę dziennik indywidualnego rozwoju, znam swoje prawa, mam prawo do wolności i bez dyskusji.
Perspektywa dziecka (14 lat)
Muszę to wreszcie z siebie wyrzucić, już nie mam siły tego w sobie gnieść.
Żyć mi się nie chce, bo nikogo nie interesuje co mam do powiedzenia.
Ojciec – dla niego istnieje tylko praca, tylko o niej gada, i tylko jej oddaje czas.
Matka – ciągle mówi, że nie ma czasu, że musi robić zakupy, sprzątać, gotować, a jej też się coś od życia należy.
Kłócą się z ojcem, on chce zjeść ciepły obiad, a ona jechać na szkolenia rozwojowe. Ostatnio coś jej się stało i ciągle mówi, że czegoś nie zrobi.
Jestem jedynaczką, gdybym chociaż rodzeństwo miała, albo psa, a tu nic, tylko seriale mi zostały.
Też bym tak chciała jak w nich: że biegnie do mnie przyjaciółka, a z pokoju wychodzą uśmiechnięci rodzice i pytają, co zjemy na podwieczorek, wiedzą, czym się interesuję, a nie tylko jakie mam wyniki w nauce.
Gdyby mnie nie było, to by nawet nie zauważyli.
Jestem do niczego, oni mnie tu wcale nie chcą.
Perspektywa specjalisty
„Budujemy sobie jakiś obraz siebie na bazie przekazu od ważnych dla nas ludzi, gdy dorastamy. Jeżeli jest to przekaz, który pokazuje brak akceptacji, niespełnianie oczekiwań, ciągłe wymagania, to trudno zobaczyć to, co jest dobre”7.
„Warto odróżnić samotność od opuszczenia. Pierwsza jest wyborem, drugie pojęcie wynika z sytuacji – to ludzie decydują o opuszczeniu danej osoby”8.
Można wyróżnić kilka sygnałów informujących o zaniedbaniach emocjonalnych wobec dzieci, wśród nich znajdują się:
- Ignorowanie potrzeb, pragnień i praw dziecka.
- Deprywacja dziecięcej potrzeby obecności stałego, przewidywalnego opiekuna.
- Odmawianie zapewnienia dziecku opieki psychologicznej: np. odmowa współpracy z psychiatrą/psychologiem w sytuacji, gdy dziecko potrzebuje leczenia.
- Destrukcyjna parentyfikacja – „obejmuje często dzieci w określonej sytuacji życiowej. Badacze zwracają uwagę na grupy ryzyka, które w sposób szczególny mogą być narażone na odwracanie ról. Są to dzieci: rodziców przewlekle chorych fizycznie lub psychicznie, wychowywane przez jednego rodzica (z powodu śmierci drugiego opiekuna lub rozwodu), rodziców będących w ostrym konflikcie małżeńskim, alkoholików i osób uzależnionych od narkotyków, z rodzin bardzo ubogich, z rodzin zastępczych, w których rodzinach jest rodzeństwo niepełnosprawne albo przewlekle chore”9.
Czas przymusowej izolacji, światowej kwarantanny może być czasem pozytywnych zmian. Warto zastanowić się nad swoją hierarchią wartości, zobaczyć, że droga często bywa celem. Zanim zaczniemy inwestować w zapewnienie wszystkiego, co najlepsze naszemu dziecku, po czym zaginiemy, wchłonięci przez grafik przepełniony oczekiwaniami innych osób, podejmijmy decyzję. Kogo lub co wybieram? A może potrzeba coś ograniczyć, a komuś innemu dać czas.
Jeśli nie chcemy, by dzieci w przyszłości doświadczały chronicznego uczucia pustki, cierpiały z powodu braku zdrowych, bliskich relacji, były nadwrażliwe na krytykę, perfekcjonistyczne aż do bólu, zagubione w nieustannym potwierdzaniu swojej wartości, to dajmy im siebie i czas.
Decyzja należy do każdego z nas.
________________________________
Maria Langer-Fyda – psycholożka, psychoterapeutka psychodynamiczna, pracuje w Regionalnym Ośrodku Polityki Społecznej w Krakowie, Dział Małopolski Ośrodek Adopcyjny w Nowym Sączu.