WSPÓŁCZESNE NIEWOLNICTWO
Aktualności
Rocznie sprzedaje się pod pozorem „werbowania taniej siły roboczej” od 1 do 5 mln ludzi. Wartość pracy współczesnych niewolników i półniewolników szacuje się na kilkadziesiąt mld dolarów rocznie. Na pozbawionych wolności osobistej tanich pracowników popyt dynamicznie rośnie. Handel żywym towarem stał się po narkobiznesie i obrocie bronią najbardziej dochodowym interesem w skali globalnej. Obroty wg szacunków przekraczają 10 mld dol. rocznie. I choć wszędzie opinia publiczna domaga się od rządów skutecznego zwalczania tego handlu – skutki są żadne. Niewolnikami handluje się w ponad 80 krajach od Azji po obie Ameryki. Nawet do Stanów Zjednoczonych sprowadza się ok. 50–60 tys. ludzi rocznie. Przed sądami amerykańskimi co roku przybywa spraw o zniewolenie pracujących na czarno imigrantów, wynajmowanych i przywożonych przez mafie. Amerykańscy eksperci Departamentu Pracy uważają, że przyczyną jest walka tylko z jedną stroną niewolnictwa – z mafią dostarczającą „ludzkiego towaru”. Czyli ze sprzedającymi. A jest przecież druga strona – kupujący. Ten kto potrzebuje taniego pracownika, komu lepiej opłaci się po cichu raz zapłacić mafii, niż zatrudniać ludzi legalnie. Proceder korzystania z niewolniczej pracy nie ogranicza się w żadnym wypadku do klasycznego sposobu „kupna-sprzedaży” – coraz częściej zaciera się granica pracy zarobkowej i pracy niewolniczej.
W niektórych krajach Afryki i Azji handel ludźmi jest już znowu najzupełniej legalny. Na Wybrzeżu Kości Słoniowej agencje pośrednictwa jawnie poszukują dzieci od lat 9 do pracy w kopalniach za kilka dolarów miesięcznie. Za małolata kopalnia płaci agencji 50 dol. Rodzina pozbywająca się dziecka otrzymuje o połowę mniej. Eksperci Departamentu Pracy twierdzą, że dziś na świecie niewolnicy są dużo tańsi niż 150 lat temu. Przed wojną secesyjną w USA w stanie Georgia cena niewolnika wynosiła 700–1000 dol. (według obecnej wartości od 30 do 50 tys.). Dziś wystarczy 100 dol.[...]
W świecie globalnej gospodarki niewolnicza praca nie zatrzymuje się na granicach cywilizowanych państw Zachodu, mimo czynionych prób. W USA jednym z celów zmiany przepisów imigracyjnych jest zapewnienie legalnego dopływu tańszych pracowników niezbędnych w gospodarce i zastopowanie nielegalnej imigracji. Kongres przyjął również ustawę mającą pomóc ofiarom handlu ludźmi. Były głośne afery niewolniczego zatrudniania nielegalnych imigrantów Latynosów. W Kalifornii przybyszów z Tajlandii przetrzymywano w obozie zamkniętym i zmuszano do szycia za grosze odzieży dla renomowanych firm. Złą sławę ma Brazylia, gdzie rocznie sprzedaje się dziesiątki tysięcy dzieci do pracy na plantacjach i farmach. Wielu młodych mężczyzn z dzielnic nędzy w Rio de Janeiro czy Sèo Paulo najmuje się do pracy w dżungli. Tam zostają formalnie sprzedani jako niewolnicy do wyrębu drzew i wypalania węgla drzewnego. Ucieczki na ogół kończą się śmiercią.
W Japonii udało się kompletne zablokowanie handlu ludźmi, ale to wyjątek. Jeśli oficjalnie promuje się pełną liberalizację gospodarki, znoszenie wszelkich ograniczeń w obrocie – to z całym dobrodziejstwem swobody także dla zjawisk ujemnych, jeśli są opłacalne. Dla firm ideałem jest przeniesienie produkcji do Chin, Tajlandii, Pakistanu, Malezji czy Indii, gdzie pracownicy, skoszarowani w przyfabrycznych barakach, stoją przy maszynach po 12–14 godz. dziennie za 30–40 dolarów miesięcznie. W chińskich zakładach podzespołów elektronicznych, produkujących dla najlepszych światowych firm komputerowych, panuje niewolniczy reżim pracy i bardzo wyśrubowana wydajność przy płacy 30 dol. miesięcznie.
Mimo tak złych warunków uderza brak jakichkolwiek protestów. Zniewolonym ludziom często wydaje się, że to jest stan naturalny, dziedziczą go z pokolenia na pokolenie. Albo żyją w takim ubóstwie, że nawet miska ryżu jest dobrodziejstwem życiowym.
Inne z kategorii
Międzynarodowy Dzień Ofiar Przestępstw
22.02.2024
Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Ofiar Przestępstw. Reagowanie...
czytaj dalej